niedziela, 5 sierpnia 2012

01. Bezsilność.

Pamięta ten dzień jakby dopiero się skończył. Jakby te wydarzenia miały miejsce zaledwie wczoraj. Heinz oznajmił jej, że będą mieli na kolacji gościa, gościa, który zapewne będzie częściej ich odwiedzał. Nie chciał zdradzić więcej szczegółów, powiedział, że wszystkiego dowie się na tej właśnie kolacji.
Zrobiła swojego popisowego kurczaka i ubrała tą pastelowo-żółtą sukienkę, którą kupiła we Włoszech, kiedy byli na urlopie. Poprawiała jeszcze kwiaty na stole, kiedy do ich salonu wszedł młody, przystojny mężczyzna, którego mogłaby przysiąc już gdzieś widziała.
-Thomas Morgenstern, bardzo mi miło panią poznać, pani Kuttin – przedstawił się i uroczo uśmiechnął.
Tak. Już wiedziała skąd zna tą twarz. Chodzili do tej samej szkoły. Uczęszczali nawet razem na zajęcia z niemieckiego. Już wtedy był aspirującym skoczkiem, za którym uganiało się niezłe stadko rozchichotanych dziewcząt.
-Przepraszam za moją bezpośredniość ale… Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy? – zagaił nieśmiało.
-Gimnazjum sportowe w Stams? Niemiecki u Lehnera?
-I wszystko jasne! Tylko wtedy nazywałaś się chyba jeszcze Schneider, o ile dobrze pamiętam.
-Pamięć doskonała. Ależ ten świat mały – nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu.
-Korzystając z okazji – wtrącił się Heinz. –Kochanie,zaprosiłem dzisiaj do nas Thomasa, ponieważ zostałem jego indywidualnym trenerem. Podpisaliśmy wczoraj umowę – objął żonę w pasie i pocałował w skroń.
-Heinz! To cudowna wiadomość! Bardzo się cieszę! – uściskała mocno swojego męża.
-Może poczekajmy z tymi wybuchami radości na jakieś większe osiągnięcia sportowe.
-Już nie bądź taki skromny. Thomas – zwróciła się do skoczka– Trafiasz w doskonałe ręce – poklepała go po ramieniu.
-Nie wątpię, nie było by mnie tutaj gdybym miał choć cień wątpliwości…
Wieczór minął im w bardzo wesołej atmosferze. Lisa wraz z Thomasem wrócili do ‘starych, dobrych czasów’. Heinz był wniebowzięty zażyłością pomiędzy tą dwójką. Jak twierdził ‘w rodzinie pracuje się lepiej.
A Lisa? Lisa pod urokiem Thomasa Morgensterna znów czuła się jak szesnastoletnia dziewczynka, która uprawiała tą swoją lekkoatletykę, poza którą nie widziała świata. Przybycie Thomasa pokazało jej jak wiele rzeczy utraciła przez to wszystko, co wydarzyło się parę lat później. Jak ona sama się zmieniła. Przez ułamek sekundy zatęskniła za swoją dawną sobą. Za dawną sobą?Zdecydowanie za duże słowa. Ona ciągle była taka sama. Tylko wtedy spojrzenie na świat było takie jakby bardziej urozmaicone i bardziej kolorowe. To nie ona się zmieniała, to zmieniał się świat wokół niej a ona nie mogła nic z tym zrobić poza patrzeniem się na wszystko z boku bez słowa sprzeciwu. Przecież miała wszystko co każda kobieta potrzebuje do szczęścia.
‘Przecież nigdy sięnad sobą nie użalałam. Nie wiem w ogóle dlaczego nad tym teraz myślę. Heinz nie zasługuje na to, żebym zastanawiała się nad moim dawnym życiem. Nie po tym co dla mnie zrobił. Zdecydowanie nie. Muszę wziąć się w garść. Thomas wytrącił mnie z równowagi. Nie powinnam dać ponieść się wspomnieniom, emocjom sprzed 10 lat.’
Posiedzieli jeszcze chwilę, kiedy Morgenstern zaczął zbierać się do siebie. Po długich podziękowaniach,zachwalaniach i pożegnaniach wreszcie zostali sami. Czuła się zmęczona. Włożyła ostatnie naczynia do zmywarki i poszła wziąć gorący prysznic. Heinz posprzątał resztę rzeczy ze stołu i siedział na kanapie przed telewizorem. Wyszła z łazienki w ciepłym, futrzanym szlafroku i usadowiła się obok niego. Objął ją odruchowo ramieniem.
-Chciałem ci podziękować za dzisiaj – pocałował ją delikatnie.
-Przestań. Nic takiego nie zrobiłam a poza tym zasłużyłeś.Ale mogłeś mi powiedzieć co planujesz!
-Nie byłoby niespodzianki. I no.. Nie chciałem zapeszać.Sama wiesz.
-Wiem, wiem. Ale wszystko poszło jak pójść miało i jestem z ciebie bardzo dumna! – przytuliła się do jego piersi.
-Kocham cię, wiesz? – spojrzał na nią tymi swoimi ciemnymi oczami, wokół których widniało wiele zmarszczek – pamiątek po bujnej karierze skoczka narciarskiego.
-Wiem – uśmiechnęła się do niego delikatnie i mimo woli szybko zasnęła.
Kiedy tak siedzi w pustym mieszkaniu w centrum austriackiej stolicy najczęstsze wspomnienie o mężu jakie do siebie przywołuje to właśnie to. Sama nawet nie wie dlaczego. Może dlatego,ze widać tutaj jak na dłoni jakim uczuciem ją darzył, jak bardzo jej aprobata była dla niego ważna, jak bardzo on był ważnym elementem w jej życiu? Łzy powolutku skapywały jej po policzku. W przypływie chwili wzięła telefon i wybrała jego numer.
-Halo? – rozbrzmiało w słuchawce.
-Heinz? – nie mogła zapanować nad swoim rozdygotanym głosem.
-Lisa? Lisa to ty?
-Heinz, wiem, że nie chcesz mnie widzieć ale…
-Lisa gdzie jesteś teraz?
-W Wiedniu…
-Podaj mi dokładny adres.
-Innere Stadt 43/19. Ale Heinz...
-Czekaj tam na mnie. Proszę… Przyjadę najszybciej jak się da.
-Dobrze – wyszeptała, choć chciała mu zaprzeczyć.
Ale jakaś jej część, większa część, chciała go zobaczyć.
-Lisa?
-Tak?
-Będę jak najszybciej.

***
Bloga przenoszę na blogspot. Tworzenie bloga na 'nowym' onecie mnie przerosło.

4 komentarze:

  1. Zaciekawiła mnie ta historia:) Już dawno nie czytałam nic o skoczkach, więc będę wpadała:) czekam na kolejny;)

    Ziaba

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc to wspomnienie. Jedno z wielu wspomnień, ale najważniejsze. Wspomnienie momentu, który był tak doskonałym i niewinnym, który nie otwierał jeszcze trudnej drogi, nie zwiastował problemów,który miał trwać wiecznie, a trwał zgodnie ze swoim przeznaczeniem, tylko moment. Po tym momencie chyba zmieniło się wszystko. Upadły priorytety i niektóre słowa straciły swoją wartość lub nabrały nowego znaczenia. I niektóre gesty, tak, pewnie one również, zapoczątkowały powolny marsz ku zgubie związku idealnego. Doskonały rozdział kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspomnienie najczęstsze najprawdopodobniej dlatego, że najmilsze. Z większą przyjemnością wracamy do tego, co pozytywne w naszym życiu, nawet jeśli minęło i nie ma opcji, żeby zamierzało wrócić.
    Pozdrawiam.
    [droga--do--gwiazd]
    [mwiniarski]

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział.! <3
    I jestem zaskoczona Kuttinem. Ale pozytywnie. :)
    Końcówka bardzo intrygująca.
    aaaa, nie mam weny na komentarze ostatnio. wiedz, że jest oczarowan rozdziałem. jedynie długość mi się nie podoba :c :d

    OdpowiedzUsuń